Posłuchaj:

iTunes Spotify YouTube Google Podcasts Anchor FM Breaker audio Pocket Casts RadioPublic

Starość na ogół jest kojarzona z mądrością. Mamy starszyzny plemienne, rodowe, powszechny w naszej kulturze jest szacunek dla seniorów z racji samego wieku. Z drugiej strony w obecnym świecie słabość jest bezlitośnie wykorzystywana, co choćby wskazują liczne oszustwa „na wnuczka”. W filmie osoby starsze częściej niż podmiotem są przedmiotem, elementem fabularnym, narzędziem do podkręcania atmosfery. Starsza, schorowana osoba, błąkająca się po ulicy w “Impostorze” stanowi zapowiedź strasznych wydarzeń, w najnowszej “Klątwie” cierpiąca na demencję staruszka jest pozbawioną zupełnie wpływu na swój los ofiarą. Seniorzy nierzadko występują jako towarzysze głównych bohaterów, ich przewodnicy po nowym miejscu lub zmienionych okolicznościach. Jud Crandall prowadzi Louisa Creeda na smętarz dla zwierzaków, Henry Walker opowiada Jamiemu Ashenowi o upiornej brzuchomówczyni, państwo Heelshire dostarczają opiekunce do dziecka szczegółowych instrukcji postępowania z ich potomkiem. Temat starości, jej postrzegania w kulturze i w społeczeństwie interesował mnie od lat, aż zainspirował mnie rok 2015. Po przerwie od horroru wróciłam do niego i wśród licznych filmów, które obejrzałam w tym roku, zwróciłam uwagę na 3 z nich: “Wizyta”, “Opętana” i “Babcia”. Znalazłam w tych filmach wspólny mianownik: ich główni bohaterowie byli starzy, a fabuła oscylowała wokół problemów związanych z wiekiem.

Żeby stwierdzić, jak treści skupione na starszych bohaterach umieścić w szerszej perspektywie, przejrzałam top 100 filmów z gatunku horroru na Rotten Tomatoes i Filmwebie oraz top 100 książek na Goodreads i Lubimy czytać. Będę posługiwać się oficjalnymi polskimi tłumaczeniami tytułów, jeśli takie się pojawiły.

W Polsce najpopularniejsze horrory z bohaterami w starszym wieku to “Egzorcyzmy Emily Rose”, “Egzorcysta”, “Dziecko Rosemary”, “Naznaczony”, “Dziedzictwo”, “Rytuał”, “The Lighthouse” i “Autopsja Jane Doe”. Wspomniana przeze mnie wcześniej “Wizyta” jest na 118 miejscu, trochę poza podium. Upodobania zagranicznej publiczności częściowo pokrywają się z polskimi, za granicą najbardziej cenią “Dziedzictwo”, “Dziecko Rosemary”, “Co się zdarzyło Baby Jane?”, “Nie oddychaj”, “Odrażający Dr Phibes” i “Egzorcysta”.

Żeby sprawdzić, jak to się ma w przypadku książek, przejrzałam Goodreads i Lubimy czytać. W Polsce w top 100 znalazły się “Ręka Mistrza” Stephena Kinga i “Bezsenność” tego samego autora. Nic więcej. Z kolei na Goodreads mamy “Pudełko w kształcie serca” Joe Hilla, “The strain” Guillermo del Toro, “Ghost story” Petera Strauba, ponownie “Rękę Mistrza” Stephena Kinga i jego “Dolores Claiborne”, przy czym Straub i Dolores nie do końca spełniają moje oczekiwania, ponieważ te powieści skupiają się na tym, co bohaterowie mają do powiedzenia, a nie na tym, co ich spotyka.

Podsumowując liczby: dzieła z bohaterami w starszym wieku stanowią odpowiednio: 8% najpopularniejszych filmów horrorów w Polsce i 6% na świecie, oraz 2% książek horrorów w Polsce i 5% na świecie. Istnieją, aczkolwiek stanowią raczej dodatek do treści o młodszych bohaterach.

Filmy wybrane przeze mnie na potrzeby tego odcinka dają trochę więcej czasu ekranowego starszym osobom, lub fabuła też skupia się wokół ich postaci, nadając im większe znaczenie niż zwykłego narzędzia do malowania atmosfery.

The Hole in the Ground Movie Clip - Old Woman (2019) Horror Movie HD -  video dailymotion

Tytuły, o jakich dzisiaj będę mówić, to: “Egzorcyzmy Emily Rose”, “Egzorcysta”, “Dziecko Rosemary”, “The Lighthouse”, “Rytuał”, “Autopsja Jane Doe”, “Naznaczony”, “Dziedzictwo”, “Wizyta”, “Relic”, “Babcia”, “Opętana” i “Klucz do koszmaru”. Pojawią się spojlery tych tytułów, dlatego jeśli starasz się ich unikać, słuchasz dalej na własną odpowiedzialność.

Możemy wyróżnić kilka motywów, które łączą te filmy. Rzecz jasna, “Egzorcyzmy Emily Rose” i “Egzorcystę” łączy opętanie, do tego grona dołącza “Naznaczony”, poniekąd “Dziecko Rosemary” oraz “Opętana”. W kilku filmach pojawia się starszy męski bohater, czyli ponownie “Egzorcyzmy Emily Rose” i “Egzorcysta”, ale także “The Lighthouse”, “Rytuał”, “Autopsja Jane Doe”; w innych jest damska starsza bohaterka – czyli “Naznaczony”, “Dziedzictwo”, “Relic”, “Babcia”, “Opętana”. W jeszcze innych mamy do czynienia z parą starszych bohaterów, to jest “Dziecko Rosemary”, “Wizyta”, “Klucz do koszmaru”. W kilku przypadkach starsze osoby służą doświadczeniem i radą, w innych wymagają opieki, czasami starość stanowi oś fabularną. W ogromnym uproszczeniu można zebrane przeze mnie filmy podzielić na trzy kategorie: te, w których starsza osoba jest ofiarą, czarnym charakterem lub bohaterem.

Filmy z tej ostatniej kategorii są dosyć schematyczne: pojawia się problem, a senior, bogaty w doświadczenie i wiedzę, jest w stanie go rozwiązać. “Egzorcyzmy Emily Rose”, “Egzorcysta”, “Naznaczony” oraz częściowo “Rytuał” – do pewnego stopnia wykorzystują ten schemat. W “Egzorcyzmach Emily Rose” oraz “Egzorcyście” historia dotyczy opętania młodej osoby, której dojrzały kapłan rusza na pomoc. Podobnie jak i w Rytuale, są to mężczyźni, księża egzorcyści. W książce “Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren” Geralda Brittle’a Ed twierdzi, że egzorcystą nie może zostać młody ksiądz – a zatem to logiczne, że w omawianych filmach występują starsi mężczyźni.

Dr Matt Pope on Twitter: "RIP Max von Sydow. My favourite movie  archaeologist was his portrayal of Father Lankester Merrin in The Exorcist  (1973)… https://t.co/qMeSGCikOT"

Księdza z “Egzorcysty” poznajemy w Iraku, gdzie prowadzi badania archeologiczne i już tam stawia czoło prastaremu złu. Przez większość filmu jest nieobecny; gdy dwunastoletnia Regan, córka znanej aktorki, podupada na zdrowiu, jej matka najpierw szuka pomocy wśród lekarzy. Jednakże gdy niezliczone badania, terapie, konsylia lekarskie i hipnoza zawiodły, lekarze sugerują… egzorcyzm. Wtedy w sprawę angażuje się ojciec Damien Karras. W latach w których był osadzony film, egzorcyzmy nie cieszyły się popularnością, nawet w kręgach kościelnych były uznawane za przeżytek i ojciec Damien odradzał aktorce to podejście; szybko jednak zachowanie Regan udowodniło księdzu, że był w błędzie. Wtedy na scenę wkracza ojciec Lankester Merrin. Przeprowadza widowiskowy egzorcyzm, który kończy się fiaskiem i jego śmiercią, a dopiero poświęcenie Karrasa dopełnia rytuału.

Ksiądz Merrin nie był jedyną starszą osobą w “Egzorcyście”. Pojawia się tu także mama młodszego księdza. Ma problemy zdrowotne, potrzebuje opieki, a syn nie jest w stanie się z nią często widywać, z tego też względu proponuje jej tzw. dom spokojnej starości – lecz mama chce być jak najdłużej samodzielna. Później umiera samotnie, w szpitalu, a jej wspomnienie jest wykorzystywane w scenie egzorcyzmu, gdy ojciec Damien musi zmagać się ze swoimi wątpliwościami i wyrzutami sumienia. O ile ojciec Merrin jest bohaterem i umiera w starciu z odwiecznym wrogiem ludzkości, to starsza pani Karras dostarcza wyłącznie materiału do rozterek młodszego z duchownych, co czyni ją narzędziem w rękach scenarzystów, zamiast samodzielną postacią.

Z kolei Ojca Moore’a z “Egzorcyzmów Emily Rose” poznajemy w areszcie. Tytułowa Emily zmarła i pojawiły się przypuszczenia, że to za sprawą właśnie egzorcyzmy. Historia opętania opowiedziana jest poprzez śledztwo, liczne retrospekcje i wspomnienia duchownego. Ojciec Moore jest nie tylko żołnierzem Boga na pierwszym froncie walki ze złem – ale też daje świadectwo, walczy z amerykańskim systemem prawnym, żeby opowiedzieć historię Emily. Staje się autorytetem dla swojej pani adwokat, ich relacja wykracza poza zwykły kontakt obrońcy i oskarżonego, prowokuje przemianę, nawrócenie prawniczki.

Poza ojcem Moorem pojawia się też psychiatra, dr Cartwright, postać mało rozbudowana. Mężczyzna był obecny przy egzorcyzmie i wyraźnie jest wstrząśnięty tym co zobaczył. Choć poprosił duchownego, by nie uwzględniać go w relacjach z obrzędu, to skonfrontowany przez panią adwokat nie wypiera się swojego udziału. Wkrótce potem jednak wycofuje się. Dr Cartwright i ojciec Moore są na dwóch różnych biegunach w tej historii: obaj byli świadkami niewypowiedzianych horrorów, duchowny jest nieugięty i zdecydowany zeznawać, aby prawda ujrzała światło dzienne, z kolei świecki naukowiec jest zastraszony i woli się wycofać z trudnej sytuacji.

“Naznaczony” wyłamuje się nieco z tego schematu, tutaj bowiem na ratunek rusza nie ksiądz egzorcysta, a kobieta-medium: Elise Rainier. Jedyna w moim zestawieniu bohaterka. Jest to zadbana, elegancka starsza pani z serdecznym uśmiechem, która raczej przypomina ukochaną babcię, a nie pogromcę duchów. Z jednej strony ten kontrast podkreśla upiorność całego opętania. To, że przytrafia się to niepozornym bohaterom, to standard. Jednak najczęściej na pomoc ruszają im postaci co najmniej charakterystyczne. Księża egzorcyści są otoczeni nimbem tajemniczości i budzą szacunek, tak jak Lankaster Merrin, natomiast po starszej pani w spodniach w kant i pantoflach nikt by się nie spodziewał podobnych zainteresowań. Ten kontrast z czasem jest jeszcze bardziej podkręcony maską przeciwgazową i sceną konfrontacji ze złem, co jednak ciekawe i poniekąd odmienne, w tej części główną walkę musiał stoczyć ojciec rodziny – przy wsparciu Elise, dla której udział w tym przedsięwzięciu kończy się tragicznie. W drugiej części “Naznaczonego” Elise, już po drugiej stronie, jest dobrym duchem rodziny Lambertów. Jej wkład jest kluczowy dla zwycięstwa nad siłami zła, aczkolwiek prawdziwymi bohaterami są pozostałe postaci. Pomimo zgonu, który był przedwczesny i w wyniku morderstwa, charakter Elise nie zmienia się, ciągle jest tak samo serdeczna, troskliwa i ciepła jak w retrospekcjach, i nie traci mocy sprawczej. Jej śmierć absolutnie nie oznacza dla niej końca działalności. Wraz ze swoimi asystentami kontynuuje pomaganie ludziom, którzy zmagają się z nadprzyrodzonymi przeciwnikami.

Who ya gonna call? Elise Rainier in cheesy 'Insidious' horror prequel

W trzeciej części “Naznaczonego” główna bohaterka o imieniu Quinn spotyka na korytarzu starszą panią, która opowiada o ptaszkach siedzących na ratuszu. Sprawia urocze, niegroźne wrażenie, mimo że to jasne, że cierpi na demencję: młodszy brat głównej bohaterki kwituje to słowami “to cię czeka na starość”. Później ta sama pani opowiada niestworzone, choć niepokojące rzeczy, stanowiąc swojego rodzaju posłańca złych wieści. Po jej śmierci, jej mąż w rozmowie z ojcem głównej bohaterki podkreśla kontrast w jej wizerunku: “Mówili na nią pani od kotów, nazywali wariatką, ale nią nie była. (…) Zanim zachorowała, żyła pełnią życia.” W przeciwieństwie do sąsiadki Quinn, Elise nieźle się trzyma, jest w pełni władz umysłowych i niezłej formie fizycznej. W tej części poznajemy Elise, jej obawy, tęsknoty, jest pełnoprawną postacią z prawem do popełniania błędów. Nie jest tą samą kobietą co w części pierwszej: opłakuje swojego męża, boi się o swoje życie, próżno szukać w niej tej samej nieustraszonej wojowniczki, która stawia czoła rozmaitym zmorom. W kontekście historii samej Elise jest to prequel. Ostatnia już część tej serii, “Naznaczony: Ostatni klucz” eksploruje historię jej dzieciństwa, lecz Elise, która się w nim pojawia, jest już zdeterminowana i pełna odwagi, żeby stawić czoło rozmaitym przeciwnościom.

Bohaterowie w starszym wieku nie odczuwają problemów, które są związane z upływem lat, ewentualnie te trudności nie są za bardzo eksponowane. Kluczowe są za to pozytywy, jakie z wynikają z ich wieku: doświadczenie, rozległa wiedza, znajomości, szeroka perspektywa. Dzięki nim postać może zrobić to, do czego została napisana, czyli stanąć do walki ze złem. 

Ksiądz Lucas z “Rytuału” jest częściowo bohaterem, a częściowo ofiarą: najpierw wspiera młodego diakona, który ma wątpliwości co do swojego powołania, później jednak potrzebuje pomocy gdy staje się jasne, że został opętany. Można się zastanawiać, czy nie przeistacza się w złoczyńcę, gdy podejmuje wątpliwe moralnie z punktu widzenia Michaela akcje, lub gdy znęca się nad nim pod wpływem złego ducha. Wszystko jednak zostaje przekreślone w finale. Dzięki drodze, jaką razem przeszli, ksiądz Michael odnalazł swoje powołanie i spokój – co świadczy o tym, że misja księdza Lucasa została wypełniona. 

Scenariusze w których starsi bohaterowie padają ofiarą są nieco bardziej zróżnicowane i wydaje się, że dają większe pole do popisu fabularnie. Przy czym częściej pozorne ofiary okazują się złoczyńcami, niż bohaterami. Filmy w których zaobserwowałam ten trend to Lighthouse, Rytuał, “Autopsja Jane Doe”, “Relic”, “Babcia”, “Opętana” i “Klucz do koszmaru”. Odbieram tę kategorię jako najbardziej interesującą, ze względu na różnorodność postaw i postaci, jakie nam są przedstawione. O “Rytuale” już wspomniałam, mamy w nim księdza Lucasa, który jest jednocześnie bohaterem i ofiarą. W innych przypadkach nie jest równie optymistycznie. Starszy latarnik Thomas Wake, grany przez Willema Defoe w “The Lighthouse”, z jednej strony jest starym człowiekiem, który nie może podołać niektórym obowiązkom i potrzebuje pomocy młodszego mężczyzny, z drugiej – jest złośliwym potworem, zachłannie zagarniającym dla siebie światło. Między nim a drugim latarnikiem pojawia się pewne seksualne napięcie, co samo w sobie jest wyjątkowe, bowiem starość na ogół jest przedstawiana jako aseksualna. Generalnie jednak film nie daje jasnej odpowiedzi, czy Thomas Wake jest faktycznie złoczyńcą, czy narracja nie została podmalowana perspektywą drugiego z mężczyzn.

Willem Dafoe Was Down For The Lighthouse After First Page [Interview]

Jedynym filmem z mojej listy, w którym starsza osoba jest niewątpliwie ofiarą, jest “Autopsja Jane Doe”. Jego fabuła skupia się na autopsji kobiety, której tożsamość stopniowo odkrywa dwóch patologów: ojciec, właściciel zakładu, i syn, którego przyucza do zawodu. Wszystko wskazuje na to, że na ich stole znalazła się czarownica… Która zaczyna ich prześladować. Tym sposobem Thomas Tilden umiera z ręki swojego syna. To szczególnie smutny finał, bowiem Thomas był wyjątkowo sympatyczną postacią: z oddaniem wykonywał swoją pracę, mimo profesjonalizmu był pełen wyczucia i taktu wobec zwłok, które badał, i to jedna z tych postaci o których trudno powiedzieć, że zasłużyli na śmierć. Jedyną przewiną Tildena seniora było to, że podjął się trudnego zadania z niesamowicie krótkim terminem, nic więcej.

Filmy “Relic”, “Babcia” i  “Opętana” balansują na granicy między seniorami-ofiarami i złoczyńcami. Ich wspólnym mianownikiem jest choroba. W “Babci” tytułową bohaterką jest starsza kobieta o imieniu Mercy, zmożona demencją. Jedna z córek wraca do rodzinnego domu, razem z nastoletnimi synami, aby móc się opiekować matką. Kiedy jest w pracy, tytułowej babci dotrzymuje towarzystwa wnuczek George i obserwuje zachowania, które go przerażają i martwią. Starsza kobieta w niczym mu nie przypomina troskliwej, silnej kobiety, która niosła na swoich barkach cały dom. Przeraża go fizyczność demencji, jak ukochana osoba znika, a na jej miejscu zostaje bezwładna, wymagająca opieki powłoka. Wszystko jednak wskazuje na to, że z tą chorobą można walczyć, i George ją podejmuje: poznaje historię swojej rodziny, stopień determinacji Mercy i dowiaduje się, że jego babcia dosłownie podpisała pakt z diabłem, żeby urodzić dzieci. Okazuje się, że nadeszła pora spłacić dług, a choroba była sprowadzona przez siły nadprzyrodzone. Pokonanie demona uwolniło Mercy spod jego wpływu i starsza pani mogła cieszyć się jesienią życia w otoczeniu rodziny.

Rzeczywistość w “Relic” i “Opętana” jest znacznie mniej optymistyczna.

“Opętana” opowiada historię Deborah Logan, chorej na Alzheimera. Jej córka, aby zdobyć fundusze na utrzymanie domu, zgadza się na nakręcenie filmu dokumentalnego, w rezultacie w życiu rodziny pojawia się studencka ekipa filmowa. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy, wszystkie tłumaczone chorobą, taką też narrację sugeruje sama konstrukcja filmu: fabuła jest przeplatana naukowymi wstawkami, opowiadającymi o chorobie. Formuła dokumentalna jest naprawdę wstrząsająca, pojawiają się wywiady z główną bohaterką, jej przyjacielem, lekarzem, dzięki czemu materiał wygląda bardzo wiarygodnie i trudno jest nie współczuć Deborah. Życie aktywnej kobiety jest jej stopniowo zabierane przez niewidzialnego wroga, a lekarze z kretesem przegrywają walkę Z biegiem czasu jednak coś, co było traktowane za objaw Alzheimera, okazuje się mieć nadprzyrodzone pochodzenie; ostatecznie jednak nie wiemy, czy działania podjęte przez córkę Deborah były wystarczające, żeby uratować matkę przed zniknięciem.

Z kolei w “Relic” mamy zdecydowanie inną dynamikę między postaciami. W jednym domu spotykają się trzy pokolenia kobiet: poszukująca swojej drogi dwudziestolatka, jej matka oraz babcia, której zdrowie zaczęło szwankować w miarę upływu lat. Film rozpoczyna się sceną, w której matka z córką włamują się do domu babci i orientują się, że zniknęła. Rozmowa z policjantem sugeruje, że ich relacje nie były zbyt bliskie dlatego nie dziwi, że matka chce umieścić stanowiącą dla siebie zagrożenie babcię w domu opieki. Jej córka decyduje zaopiekować starszą kobietą samodzielnie, wprowadza się do jej domu i tym samym z bliska obserwuje rozwój demencji. Z czasem choroba przybiera postać intruza, potwora, który zawładnął domem, prześladuje bohaterki i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. To wyjątkowo smutne przedstawienie wpływu, jaki ma choroba na życie chorego oraz jego rodziny. Do pewnego momentu film flirtuje z widzem, sugerując nadnaturalne rozwiązanie wątku, lecz pod koniec nie bierze jeńców i każe się zmierzyć z przykrą rzeczywistością: horror, który stał się udziałem przedstawionej rodziny, na co dzień przeżywa niezliczona rzesza ludzi.

Ostatnia kategoria, w której starsi bohaterowie są złoczyńcami, liczy sobie najwięcej filmów. Oprócz wzmiankowanych wyżej tytułów znajdziemy tutaj takie perełki jak “Dziecko Rosemary”, “Dziedzictwo”, “Wizyta” oraz “Klucz do koszmaru”. 

“Początkowo myślałam, że chcą mnie wykorzystać w jakiejś orgii, ale to mili staruszkowie.” – zapewnia Rosemary spotkana w pralni sąsiadka. Wkrótce ta kobieta popełnia samobójstwo, a Rosemary poznaje państwo Castevetów mieszkających obok. Wkrótce nawiązują dobrosąsiedzkie relacje, pani Castevet częstuje młode małżeństwo czekoladowym deserem, a mus otwiera drogę do satanistycznego rytuału. Castevetowie, na pozór sympatyczni starsi państwo, pod pozorem opieki i dobrych rad przejmują kontrolę nad Rosemary, żeby osiągnąć swój upiorny cel. Ani przez chwilę nie wychodzą z roli poczciwych, troskliwych sąsiadów, którym nigdy nie udało się założyć własnej rodziny i niestrudzenie wspierają młodych ludzi mieszkających obok. Ich prawdziwe twarze pokazują się tylko w widzeniach Rosemary, w które nikt jej nie wierzy. Starość Castevetów chroni ich przed podejrzeniami, jakby ludzie w podeszłym wieku byli wyłącznie cnotliwi i prawi.

Podobne sieci kłamstw tkają małżeństwa z filmów “Wizyta” i “Klucz do koszmaru”. Każdy z tych obrazów doskonale nadaje się do powtórnych seansów ze względu na zwroty akcji, które redefiniują odbiór całego dzieła. W “Wizycie” dwójka nastolatków wyrusza w podróż do dziadków, których nigdy nie widzieli na oczy, ponieważ matka zerwała z nimi wszystkie kontakty po zajściu w ciążę. Podstawowe założenie dla fabuły wymaga dużego wysiłku jeśli chodzi o zawieszenie niewiary, niemniej dzieciaki wyruszyły pełne nadziei i planów do rodzinnego miasta matki. Dziadkowie cieszą się w nim dobrą reputacją, są cenieni w swoim środowisku, działają charytatywnie w ośrodku dla ludzi chorych psychicznie, starają się radzić z upływem czasu z godnością. Początkowo wydają się być bezbronni wobec chorób, jakie ich trapią, i które stanowią wyjaśnienie dla dziwactw i niepokojących wydarzeń. Schorzenia są zarówno przykre, jak i śmieszne w odbiorze. Pamiętam, że publiczność w kinie zareagowała śmiechem na nagość starej kobiety. Ciekawe, że ciało, które w innych warunkach mogłoby być atrakcyjne, po upływie lat jest uznawane za żałosne. Cała historia prowadzi do prostej konkluzji: pacjenci ośrodka dla chorych psychicznie uciekli z niego, zamordowali parę wolontariuszy, następnie podali się za dziadków dzieci. Na ich korzyść w tym podstępie przemawiały okoliczności: zmarli nie utrzymywali kontaktów z rodziną, ale też fakt, że starszym osobom wybacza się wiele – traktuje się je protekcjonalnie, jak dzieci. W rezultacie niepokojące, dziwne zachowania oraz rozbieżności między narracją matki a dziadków są interpretowane przez pryzmat zdziecinnienia starszych państwa, nie jako świadectwo straszliwej tajemnicy.

Podobnie do podstępu ucieka się starsza kobieta, Violet, z “Klucza do koszmaru”. Razem ze wsparciem prawnika, przyjaciela rodziny, opiekuje się domem i swoim schorowanym mężem Benem. Aktywnie poszukuje pielęgniarki, która powinna spełniać jej wygórowane oczekiwania: musi być z odpowiedniego regionu Stanów Zjednoczonych i mówić z akceptowalnym przez Violet akcentem, być atrakcyjna, nie mieć tatuaży… Co Caroline, główna bohaterka, bierze za objaw tradycyjnego wychowania i wiążących się z tym uprzedzeń.

Początkowo pielęgniarka podejrzewa Violet, że ta znęca się nad Benem i poszukuje sposobów na uratowanie go. Z biegiem wydarzeń staje się jasne, że to Caroline jest w niebezpieczeństwie. Dowiadujemy się, że na tej plantacji była uprawiana magia hoodoo, w tym szczególnie potężne zaklęcie, które pozwalało na zamianę ciał między czarownikiem a jego ofiarą. Tym sposobem wychodzi na jaw, że Violet nie jest zwykłą starszą panią, a podejrzliwe, zazdrosne spojrzenia jakie rzuca swojemu młodemu prawnikowi gdy przyłapie go z pielęgniarką, nabierają sensu. Dość długo jednak zachowuje pozory nieszkodliwości, wspierane stereotypem starszej pani, gderliwej, przywiązanej do swoich wartości, a jednak w gruncie rzeczy nieszkodliwej.

Z kolei “Dziedzictwo” wyłamuje się z przedstawionej przeze mnie reguły, ponieważ historia rozpoczyna się w dniu pogrzebu starszej pani. Cały film krąży wokół jej tajemniczego, “prywatnego”, jak to ujmuje jej córka, życia. Początkowo wydaje się, że jej duch prześladuje rodzinę wręcz dosłownie – sugestywne ujęcia pustego pokoju, pełna napięcia muzyka każą sądzić, że zaraz zobaczymy zjawę zmarłej babci. Z czasem prawda okazuje się być znacznie bardziej ponura. Intryga, uknuta na długo przed śmiercią kobiety, stawia pod znakiem zapytania wolną wolę i siłę sprawczą głównych bohaterów, oplecionych siatką członków kultu i rytuałów. Seniorkę, Ellen Leigh, widzimy tylko raz: w scenie pogrzebu, lecz wpływ jaki wywarła na swoje otoczenie jest wystarczający żeby odczuć jej obecność w filmie. Finalnie okazuje się, że babcia była geniuszem zła, a cała rodzina jest bezsilna w obliczu planów wdrożonych w życie dekady wcześniej.

Nie ma jednego wzoru na przedstawienie seniora w filmie, i całe szczęście, ponieważ dzięki temu mamy do czynienia z całą plejadą ciekawych postaci, które mają własne charaktery i historie. Ich motywacje są różne, od członkostwa w sekcie, przez chorobę psychiczną, pragnienie nieśmiertelności, po niezłomną wiarę i walkę ze złem. Często pojawia się motyw choroby, jako nieodłącznej towarzyszki podeszłego wieku. Postaci, które działają na niekorzyść bohaterów, wykorzystują stereotypy i swoją własną pozorną bezbronność do realizacji własnych planów – a skoro nikt nie podejrzewa starszej osoby o złe działanie, nietrudno zrozumieć, że ta ma przewagę. Lata doświadczenia czynią z seniorów szczególnie groźnych adwersarzy. Pamiętajcie o tym przy okazji kolejnej wizyty u swoich krewnych. Jak dowodzą wymienione przeze mnie filmy, pozory mylą…

Muzyka w intro i outro: Daily Beetle by Kevin MacLeod
Link: https://filmmusic.io/song/3579-daily-beetle
License: https://filmmusic.io/standard-license

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *